E tam, umiar. Jeśli coś wciąga, to się nie zna umiaru. Mówisz 40 minut, ale codziennie?! Spędzam 8h przy komputerze w pracy, więc naprawdę niekoniecznie chce mi się później jeszcze coś oglądać. Nie mówię o zimowych wieczorach, czy co tam wspomniałaś (jeżeli ogląda się serial, to na pewno te 40 minut to nie jest spokój i cisza
), ale wtedy zdecydowanie wolę właśnie dobry film. Jeżeli patrzysz na głośno reklamowane kinowe hity, to nic dziwnego, że nie możesz znaleźć dobrych filmów (choć i wśród takich zdarzały się perełki), a jest ich naprawdę sporo. Poza tym, znasz wszystkie filmy, jakie powstały do tej pory?
Niekoniecznie te nowe? Bo jest w czym przebierać
Lubię sobie coś fajnego obejrzeć, ale nie mam ochoty się wciągać, bo zaleta filmu jest taka, że stracę 2h i wiem wszystko, a serial to 40 minut, ale łącznie wyjdzie tych godzin 100 ;] i niestety w większości wypadków wystarczy kilka odcinków i wiesz kto kiedy umrze, jaka będzie fabuła itp. Naprawdę rzadko tworzy się dobre seriale, a już pierdoły typu Kości, CSI, czy jakieś inne tego typu mnie osłabiają. Zawsze dokładnie ten sam przebieg wydarzeń, podobne historie itp. Lubiłam jedynie pooglądać sobie House'a, chociaż przebieg zdarzeń identyczny w każdym odcinku, to przyjemnie się oglądało o tych wszystkich świństwach, na jakie człowiek może chorować, a i główny bohater niczego sobie. Choć zawsze bawiło mnie, że wystarczyło mu spojrzeć na klozetową deskę, kawałek mięsa na talerzu, czy papierek po lizaku i doznawał olśnienia