"Witam... no i porobiło się... dla mnie ( i pewnie dla wielu graczy aktywnie uczestniczących w zabawie ) gra już nie ma tego klimatu co kiedyś w pracy przy kawce .. a dlaczego? bo projektanci gry albo skutecznie zaplanowali taki obrót sprawy, albo bezmyślnie wprowadzili pewne zasady gry, aby produkt był stracony...a teraz nie mogą ogarnąć jak to naprawić
stracony ? no tak!!, bo jaki jest sens grania jak w koło ludzie dostają bany, rezygnują z gry, a gracze z konkurencyjnej gildii , jak się okazuję , nie nawidzą mnie !!! OMG !!! czy ta miła gra, jakże ciekawa i spokojna ,.... przeistoczyła sie , w aż taką patologiczną, złośliwą sieczkę? chyba... "
... pisze pan aleq
xxx
No tak, Zachód też ma mnóstwo pretensji do Putina za wymyślenie "wojny hybrydowej". Nie taka była umowa, na początku lat 90-tych miało być dżentelmeńsko, w 2000+ Bush prowadzał się z Putiem po rancho w Texasie itd. Jeśli jeszcze czytacie to ja jestem raczej zadowolony że gra stała się bliższa "realowi" bo wolę pokera od brydża, a wy?
Aha, i pokera tyw.sportowego, wcale nie takiego w jakiejś "mordowni" z nożami w majtkach. A że wchodzi w grę trochę kasy to nawet lepiej...
PS
Ja tam nie włożyłem na ogólnym pokerze ani grosza, zacząłem od freerolls, bo to legalne, a i tak gram na odpowiadającym mi poziomie (kiedy na normalnej, stronie jest mało graczy). Traktuję tą "kasę" na zasadzie "play money" i mogę przy okazj poobstawiać sobie sport by fajniej się oglądało.
Piszę trochę więcej bo chodzi mi o to, że da się polubić wszystko jeśli się naprawdę chce a nie zajmuje narzekaniem i tworzeniem pretensji do ludzi naokoło. Nawet jeśli pewne rzeczy są zabronione (czy właśnie nie zabronione) "odgórnie" to nie ma powodu by zakładać iż nie da się tego lubić (np. "gra umiera") .
W dodatku starając się wpłynąć na ludzi którzy mają swoją wizję prowadzenia własnego biznesu i chcą być za wykonanywaną pracę opłacani. Wypadało by się raczej cieszyć że pozwalają na "free ride" aby powiększyć liczbę graczy dzięki czemu płacący mają więcej przyjemności w graniu. Nie zawsze tak było. Sam jestem "beneficjentem" możliwości darmowej zabawy więc "trochę" wiem co piszę. Jestem zadowolony że płacący gracze mają łatwiej bo nie tylko dzięki temu gra trwa a nawet się rozwija ale grający za darmo mają tym samym poważniejsze wyzwania. Coś za coś a spojrzenie pozytywne w miejsce wynajdywania tych "niepozytywów" może tylko pomóc, proszę mi wierzyć.
To wszystko oczywiście jedynie " kontr-opinia" ale chyba można się zgodzić iż nie trzeba psuć przyjemności innym i opowiadać jak to gra stała sie "do kitu" i umiera. Nie chce wprowadzać do tego polityki ale przypomina mi to zachowanie pewnej grupy ludzi w Polsce i widzę że próbują to przenosić do świata wirtualnego.
Wyloguj się chłopie w ciszy i nie psuj zabawy innym skoro gra ci się przestała podobać bo takie "detale" jak niechęć części graczy (czy chodzi o wprowadzenie GvG?) ale i podstawowe zasady jak "bany" ci nie pasują...
- - - Zaktualizowano - - -
+++++++++++++++++++++++++++
"Witam,na przykładzie innych gier proponuję zablokować przechodzenie graczy z gildii do gildii np w taki sposób, że osoba która zmieniła gildię przez kolejne dwa tygodnie nie bedzie mogła tego ponownie zrobić. Zrobił sie straszny bajzel w GvG i gra zaczyna sie robić bezsensowna."
...pisze pani kasiagda71
xxx
Znowu "gra staje się bezsensowna"...
To może zabrońcie wszystkiego oprócz istnienia, wtedy będzie porządek.
Moim zdaniem gry strategiczne polegają również, jeśli nie głównie, na tym żeby odpowiadać na ruchy przeciwnika. Tym samym trzeba poprostu znajdować strategie, ale i sposoby wpływania na graczy które są jak najdalej od nakazów i zakazów. Tego jest już wystarczająco dużo ze względu na model biznesowy (co jest zrozumiałe bo każdy chce być opłacany kiedy pracuje). Nie potrzeba dodatkowych ze względu że ktoś sobie nie radzi z "kombinowaniem" innych.
W przypadku opisywanym można zacząć od kontaktu z twórcą gildii do której przeszedł delikwent czy jeśli np. odszedł właśnie z gildii kasi to uprzedzić o jego poczynaniach...
Wszystko można negocjować z innymi graczami i to też jest częścią gry strategicznej. Negocjacje z supportem czy twórcami gry powinny być ostatecznością. Tu nie widzę takiej potrzeby ("not even close") W grę grają dziesiątki lub setki tysięcy i trudno jest poznać opinię większości w każdej sprawie. Nawet jeśli propozycjodawca jest przekonany że jego punkt widzenia jest jedynym sensownym, prawym i sprawiedliwym...