DeletedUser15227
Guest
Z powyższym sie zgodzę, ale w parze musi iść praca w domu z dzieckiem. Miedzy rodzicem a szkoła musi panować pełna współpraca i zrozumienie. Jeśli zaś rodzic nie wykonuje swoich obowiązków należycie to najlepsza szkoła nie pomoże. Wlasnie to sygnalizowałem w wcześniejszej wypowiedzi, wielu rodziców zdaje sie całkowicie na szkole, licząc ze ta wykonał to co należy do ich obowiązków.Oczywiście, że szkoła ma wpływ na wychowanie dzieci, nawet jeżeli nauczyciel wiele obecnie nie może zrobić. Szkoła uczy systematyczności (zadanie domowe trzeba zrobić), konsekwencji podejmowanych działań (nie nauczyłem się, dostałem jedynkę), uczy jak odnaleźć się w społeczeństwie, komunikować z innymi (nie da się przetrwać w szkole nie rozmawiać z innymi), podejmować role społeczne (wolontariaty różnego typu), działać w grupie (choćby na wfie)... Mogłabym tak jeszcze długo. Szkoła sama w sobie ma olbrzymi potencjał wychowawczy, to czy go wykorzystuje to już inna sprawa.
Pracowałam (i pracuję nadal) przez ostatnie 8 lat jako instruktor harcerski właśnie z dziećmi w wieku gimnazjalnym. W teorii młodzież, która idzie do harcerstwa już z założenia raczej jest tą grzeczniejszą i ambitniejszą, z nią też głównie miałam styczność a jednak zagłosowałam za likwidacją gimnazjów. Dlaczego? Jest to naprawdę SUPER wiek pod względem wychowawczym, jako że z tymi dzieciakami da się już nie raz pogadać na poważne tematy, jednak są one niezwykle podatne na wszelkiego rodzaju wpływy ze strony rówieśników i świata zewnętrznego... Młodzież w tym wieku chce pokazać, że nie są już dziećmi (no bo przecież gimnazjum to już nie podstawówka, oni już swoje w życiu przeszli). I jak napisał @yakiii - potrzebują wzorców do naśladowania. Tym wzorcem może być rodzic, starszy kolega, nauczyciel, opiekun w drużynie harcerskiej, wolontariacie, szkole muzycznej...
Problemem jednak jest to, że gimnazjalista potrzebuje kogoś, kto nie da sobie wejść na głowę - każdy co bardziej charyzmatyczny dzieciak pierwsze co robi po przyjściu do nowego środowiska, to testuje opiekuna. Jak daleko mogę nagiąć zasady? Czy uda mi się wyprowadzić opiekuna z równowagi i zaimponować kolegom? Na ile mogę sobie pozwolić? No i tu pojawia się nasze bezstresowe wychowanie, które brutalnie zderza się z dzieciakiem, który nagle uznaje się za dorosłego, bo skończył podstawówkę... Pozwolimy dzieciakom wejść sobie na głowy? To wejdą. Bo czemu nie? No dobra, może zrobią to w 8 przypadkach na 10, ale jednak w większości. A sprzyja temu właśnie przejście ze szkoły, w której wszyscy byli dzieciakami, do gimnazjum, gdzie nagle trzeba udowodnić na nowo swoja wartość.
Ogólnie powtórzę - gimnazjaliści są super! Nie chciałabym pracować z młodzieżą w żadnym innym wieku. Ale... Nasze szkoły niestety nie wiedzą co zrobić z tymi nieoszlifowanymi diamentami.
Ps. Tez chciałem być harcerzem, skończyło sie na zuchach
Ps2. Swego czasu jak patrzyłem na zachowanie gimnazjalistów to mi sie przypominały filmy o barbarzyńcach