Miałam już nie narzkać ale muszę.
Event bez nagrody końcowej jest jak akwarium bez rybek, safari bez zwierzątek czy szklanka bez piwa. Naprawdę myślałam, że niczym mnie już nie zaskoczycie, a tu proszę, taka niespodzianka.
Wszystkie eventy robi się po to, żeby po trudach, ocierając pot z czoła dostać nagrodę końcową. Klika się milion produkcji godzinnych, wysyła zwiad, podbija prowincję, kończy technologie... O ile mnie pamięć nie myli to do tej pory każdy event miał coś specjalnego na koniec, nawet historyczne eventy zaczęły dawać unikalne budynki. Nie będę dyskutować przydatności tych nagród, bo ja się zawsze cieszyłam, że mam coś nowego, że moje zaangażowanie, poświęcenie eventowi czasu, wykonanie wszystkich zadań zostało nagrodzone czymś specjalym, czymś czego ktoś kto eventu nie ukończył nie ma i mieć nie będzie. A tu? Aż słów brak, serio. Tak rozczarowana eventem jeszcze chyba nie byłam.