DeletedUser
Guest
Witam.
Zabawa dość popularna na różnych forach. Polega na tym, że wspólnymi siłami piszemy historię. Wiem, że podobny temat już istnieje (http://forum.pl.forgeofempires.com/showthread.php?t=1475), jednak w tej jest jeden haczyk.
W każdym poście do historii dodajemy tylko trzy słowa.
Oto początek naszej historii:
Dawno, dawno temu...
______
Dawno, dawno temu umarli młodo rankiem trzej rycerze, gdyż obudzili się martwi. Stało się tak, bo im koń nocą kopytem zmiażdżył małego lewego palca, u prawej nogi. Po zdarzeniu, szkapa uciekła do lasu, w którym straszyło. Duchy zamieszkujące gaj były bardzo głodne, bo nie jadły ludzkich emocji już... prawie ją miały ale jednak ją zgubiły, klacz była szybsza. Szybka niczym jeleń uciekający myśliwemu. Zatrzymała się dopiero gdy ujrzała skaczącego z radości krasnala trzymającego w ręku dwa zakrwawione noże. Na ten widok szkapa ryknęła przeraźliwie jednocześnie stając dęba. Zaskoczony tym widokiem krasnal prawie upadł na ziemię. Jednak miał tylko halucynacje, wydawało mu się, że widzi marę, która zabiera mu słodkiego białego lizaka.
Na szczęście klacz miała przy sobie wiele białych lizaków, które dała karłowi. Krasnal poczuł nagle silne uderzenie łopatą. To szalony Strielok dał mu w łeb, po czym uciekł do lasu. W lesie spotkał nagą nimfomankę, która wyglądała na chorą dziewicę z miesiączką. Była zakrwawiona od pipki po kolana mimo iż rana miała centymetr długości.
Kawałek dalej szedł pełen życia, niecierpiący zapachu wiosny, która nadchodziła, chłop Jarogniew. Z domu Brzęczyszczykiewicz, o przydomku Dobroczyński. Stanął nad przepaścią, zamieniając się w przeraźliwego, krwistego wampira. Wtedy wyskoczył łowca z dwiema butelkami taniej, rosyjskiej wody utlenionej z dodatkiem srebra i cynamonu. Wyczuwalny był także odór jego stóp, coś pomiędzy grzybową, a barszczem Strieloka z buraków cukrowych od sąsiada Rutrr-a zbieranych przez Apocalypto podczas pełni słońca. Niestety łowca nie wiedział, że wampir nie może zostać na noc, ponieważ smród jego stóp okazał się katalizatorem grzybków halucynogennych na które wampir miał uczulenie. Dlatego też opuścił przyjaciela i ruszył na lotnisko wsiąść w samolot do Moskwy, aby odwiedzić starego mistrza imieniem Przyczajony Lew Burakaszmakatakarakasan, dla kolegów Lew. I ten gość opowiedział wampirowi historię.
Rozdział II "Opowieść mistrza Lwa"
Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, obok studni starej...
Zabawa dość popularna na różnych forach. Polega na tym, że wspólnymi siłami piszemy historię. Wiem, że podobny temat już istnieje (http://forum.pl.forgeofempires.com/showthread.php?t=1475), jednak w tej jest jeden haczyk.
W każdym poście do historii dodajemy tylko trzy słowa.
Oto początek naszej historii:
Dawno, dawno temu...
______
Dawno, dawno temu umarli młodo rankiem trzej rycerze, gdyż obudzili się martwi. Stało się tak, bo im koń nocą kopytem zmiażdżył małego lewego palca, u prawej nogi. Po zdarzeniu, szkapa uciekła do lasu, w którym straszyło. Duchy zamieszkujące gaj były bardzo głodne, bo nie jadły ludzkich emocji już... prawie ją miały ale jednak ją zgubiły, klacz była szybsza. Szybka niczym jeleń uciekający myśliwemu. Zatrzymała się dopiero gdy ujrzała skaczącego z radości krasnala trzymającego w ręku dwa zakrwawione noże. Na ten widok szkapa ryknęła przeraźliwie jednocześnie stając dęba. Zaskoczony tym widokiem krasnal prawie upadł na ziemię. Jednak miał tylko halucynacje, wydawało mu się, że widzi marę, która zabiera mu słodkiego białego lizaka.
Na szczęście klacz miała przy sobie wiele białych lizaków, które dała karłowi. Krasnal poczuł nagle silne uderzenie łopatą. To szalony Strielok dał mu w łeb, po czym uciekł do lasu. W lesie spotkał nagą nimfomankę, która wyglądała na chorą dziewicę z miesiączką. Była zakrwawiona od pipki po kolana mimo iż rana miała centymetr długości.
Kawałek dalej szedł pełen życia, niecierpiący zapachu wiosny, która nadchodziła, chłop Jarogniew. Z domu Brzęczyszczykiewicz, o przydomku Dobroczyński. Stanął nad przepaścią, zamieniając się w przeraźliwego, krwistego wampira. Wtedy wyskoczył łowca z dwiema butelkami taniej, rosyjskiej wody utlenionej z dodatkiem srebra i cynamonu. Wyczuwalny był także odór jego stóp, coś pomiędzy grzybową, a barszczem Strieloka z buraków cukrowych od sąsiada Rutrr-a zbieranych przez Apocalypto podczas pełni słońca. Niestety łowca nie wiedział, że wampir nie może zostać na noc, ponieważ smród jego stóp okazał się katalizatorem grzybków halucynogennych na które wampir miał uczulenie. Dlatego też opuścił przyjaciela i ruszył na lotnisko wsiąść w samolot do Moskwy, aby odwiedzić starego mistrza imieniem Przyczajony Lew Burakaszmakatakarakasan, dla kolegów Lew. I ten gość opowiedział wampirowi historię.
Rozdział II "Opowieść mistrza Lwa"
Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, obok studni starej...
Ostatnio edytowane przez moderatora: