DeletedUser12464
Guest
Sporo ciekawych kwestii, ale damy radę
Rozumiem że odnosisz się do Arystotelesa. Ok. Tylko zgodnie z jego podejściem do tematu, dusze nie dzielą się tylko i wyłącznie na trzy kategorie które są rozdzielne. "Wyższa" kategoria ma niejako w sobie te niższe - część rozumna duszy ma współistnieć z pozostałymi dwoma i bez nich nie mogłaby istnieć jako że i nośnik duszy (czyli ciało) nie mógłby funkcjonować. Dalej, jeśli wczytasz się w "O duszy" Arystotelesa, to widać jak na dłoni że ma tam miejsce racjonalizacja zjawisk których Arystoteles nie mógł w czasach sobie współczesnych poznać tj. tego jak działa mózg i do czego w istocie służy organizmom żywym tenże organ (gdy go już posiadają ma się rozumieć). Bo dusza w jego pojęciu musi łączyć się z działalnością ciała (księga II definiująca duszę). No i tu proste pytanie: czy jeśli dusza istnieje, to nie może być tak że trafiając na mniej "pojemnego" nosiciela uwidacznia się tylko jej podstawowa funkcja (jak rozmnażanie u roślin) lub tylko te nieco bardziej rozbudowane?
Pomijam zupełnie kwestię najnowszej wiedzy tj. tego że rośliny potrafią reagować na bodźce z zewnątrz, a czego Arystoteles nie wiedział - kasuje nam to pojęcie duszy wegetatywnej jako zwyczajnie zbędnej w rozważaniach. Dusza zmysłowa jest zaś skomplikowana z definicji, bo ma zasiedlać zarówno orangutana czy szympansa, jak i pantofelka czy tasiemca. No jest tu pewien poznawczy dysonans wprowadzony osiągnięciami współczesnej nauki.
Bo "dusza" w aspekcie czysto naukowym jest spekulacją w całej rozciągłości pojęcia - można wreszcie współcześnie tworzyć teorie nadające duszy "bytność" bo nauka daje stosowne podwaliny (np. holograficzna teoria wszechświata już jest łączona z koncepcją duszy), ale to nadal spekulacje czysto teoretyczne bez podparcia twardymi obserwacjami zjawisk. No i o tym czym dusza jest lub być może najwięcej wypowiedzieli się ludzie zaliczani powszechnie do kategorii filozofów... jak by na to nie spoglądać.
Czyli jednak pociąga nas czysty Platon?
Otóż kilka wersów wyżej od powyższego, wprost przywołałeś poglądy Arystotelesa tj. dusza jako element złożony z kilku poziomów - od kontroli nad zwykłą fizjologią i reprodukcją, poprzez odbiór bodźców i reakcję na nie, a skończywszy na pojmowaniu samego siebie oraz rzeczywistości w szerszym kontekście na szczycie. Tak się akurat składa, że Arystoteles wyróżnia również pewne elementy duszy które mają być nie związane z cielesnością (rozum czynny) i które to elementy mają być nieśmiertelne. Koniec końców znaczy to tyle, że w zasadzie owy fragment duszy nie jest związany z ciałem które po swej śmierci niszczy "część duszy" (jak choćby pamięć) i owa cząstka ma być elementem "boskości" dalej istniejącym we wszechświecie po śmierci cielesności. Ten aspekt rozwijał choćby Kartezjusz wnioskując że dusza w zasadzie przelotnie zasiedla ciała i tylko nadaje im kierunek rozwoju.
Szkoły rodem z Indii idą tu krok dalej. Mianowicie, zakładają że rzeczywiście dusza jest nieśmiertelna i faktycznie wędruje po ciałach, jednak to gdzie trafi jest uzależnione od jej "zachowania" podczas zajmowania wcześniejszego ciała. Zasadniczo dusze mają dążyć do wejścia w ciała ludzkie jako właściwa ścieżka swego rozwoju, jednak jeśli podczas życia człowiek prowadził się źle (nie żył w zgodzie z sobą i otoczeniem - karma), jego dusza traci możliwość wejścia w byt "lepszy" i może trafić np. do zwierzęcia. Buddyzm i Hinduizm różnią się w wielu elementach opisujących czym jest dusza i ostatecznie w powodzie/celu odradzania duszy w nowych ciałach - w Buddyzmie dusza dąży do poznania i gdy zniknie stan niewiedzy (pojawi się pełne poznanie i jedność ze światem) dusza nie musi się odradzać w cielesności, w Hinduizmie dusza dąży do jedności z absolutem czyli siłą kierującą wszechświatem - jednak są rozwiniętym podejściem do kwestii duszy i jej "sensu" w porównaniu do dorobku antyku rodem z Grecji.
Z definicji nie mam w zwyczaju się kłócić, co najwyżej prowokuję do dyskusji i/lub przemyślenia własnego stanowiska. Kozietul ma w zwyczaju uciekać od dialogu gdy rozmowa schodzi na tory nie korzystne dla niego i tyle. A że jestem tego świadkiem czy wręcz aktywnym uczestnikiem nie po raz pierwszy, odpinam mój wagonik i pozwalam jego pociągowi mknąć dalej póki nie zechce go zatrzymać by powymieniać się czymś konkretnym
Przez pryzmat nauczania KK? Masz pełną rację. Przez pryzmaty z poza katolicyzmu jest już możliwe żeby zwierze wykazywało cechy zbliżone do tych jakie objawia posiadacz duszy, ale jednak samej duszy nie posiadało lub też miało wersję niepełną, jak choćby w powyższych rozważaniach nad teorią Arystotelesa.
Moja myśl jest zbliżona do myśli Akwinaty, tak więc chciałem tylko podkreślić, że zwierzęta nie mogą posiadać duszy rozumnej tak jak człowiek. Podsumowując rośliny mają duszę wegetatywną, zwierzęta duszę zmysłową, a ludzie duszę rozumną.
Rozumiem że odnosisz się do Arystotelesa. Ok. Tylko zgodnie z jego podejściem do tematu, dusze nie dzielą się tylko i wyłącznie na trzy kategorie które są rozdzielne. "Wyższa" kategoria ma niejako w sobie te niższe - część rozumna duszy ma współistnieć z pozostałymi dwoma i bez nich nie mogłaby istnieć jako że i nośnik duszy (czyli ciało) nie mógłby funkcjonować. Dalej, jeśli wczytasz się w "O duszy" Arystotelesa, to widać jak na dłoni że ma tam miejsce racjonalizacja zjawisk których Arystoteles nie mógł w czasach sobie współczesnych poznać tj. tego jak działa mózg i do czego w istocie służy organizmom żywym tenże organ (gdy go już posiadają ma się rozumieć). Bo dusza w jego pojęciu musi łączyć się z działalnością ciała (księga II definiująca duszę). No i tu proste pytanie: czy jeśli dusza istnieje, to nie może być tak że trafiając na mniej "pojemnego" nosiciela uwidacznia się tylko jej podstawowa funkcja (jak rozmnażanie u roślin) lub tylko te nieco bardziej rozbudowane?
Pomijam zupełnie kwestię najnowszej wiedzy tj. tego że rośliny potrafią reagować na bodźce z zewnątrz, a czego Arystoteles nie wiedział - kasuje nam to pojęcie duszy wegetatywnej jako zwyczajnie zbędnej w rozważaniach. Dusza zmysłowa jest zaś skomplikowana z definicji, bo ma zasiedlać zarówno orangutana czy szympansa, jak i pantofelka czy tasiemca. No jest tu pewien poznawczy dysonans wprowadzony osiągnięciami współczesnej nauki.
Nie spodziewałem się, że temat ten urośnie do miana filozoficznego, ale no cóż, skoro mam być szczery to bliższy mi ten dualizm.
Bo "dusza" w aspekcie czysto naukowym jest spekulacją w całej rozciągłości pojęcia - można wreszcie współcześnie tworzyć teorie nadające duszy "bytność" bo nauka daje stosowne podwaliny (np. holograficzna teoria wszechświata już jest łączona z koncepcją duszy), ale to nadal spekulacje czysto teoretyczne bez podparcia twardymi obserwacjami zjawisk. No i o tym czym dusza jest lub być może najwięcej wypowiedzieli się ludzie zaliczani powszechnie do kategorii filozofów... jak by na to nie spoglądać.
Obecnie jestem w rozsypce, dlatego jak na razie szukam nowego, lepszego światopoglądu, niż nihilizm, z którego powoli się wycofuję - kto wie, może pociągnie mnie do (mówiąc poetycko) nieodkrytych zakątków światopoglądowych tego świata. (...) Homo est anima utens corpore.
Czyli jednak pociąga nas czysty Platon?
Nie wykluczam tego, może i tak, może i nie, ale wiem, że tutaj jestem sceptykiem. (...) Tego też nie wykluczam, tylko proszę uzasadnij to.
Otóż kilka wersów wyżej od powyższego, wprost przywołałeś poglądy Arystotelesa tj. dusza jako element złożony z kilku poziomów - od kontroli nad zwykłą fizjologią i reprodukcją, poprzez odbiór bodźców i reakcję na nie, a skończywszy na pojmowaniu samego siebie oraz rzeczywistości w szerszym kontekście na szczycie. Tak się akurat składa, że Arystoteles wyróżnia również pewne elementy duszy które mają być nie związane z cielesnością (rozum czynny) i które to elementy mają być nieśmiertelne. Koniec końców znaczy to tyle, że w zasadzie owy fragment duszy nie jest związany z ciałem które po swej śmierci niszczy "część duszy" (jak choćby pamięć) i owa cząstka ma być elementem "boskości" dalej istniejącym we wszechświecie po śmierci cielesności. Ten aspekt rozwijał choćby Kartezjusz wnioskując że dusza w zasadzie przelotnie zasiedla ciała i tylko nadaje im kierunek rozwoju.
Szkoły rodem z Indii idą tu krok dalej. Mianowicie, zakładają że rzeczywiście dusza jest nieśmiertelna i faktycznie wędruje po ciałach, jednak to gdzie trafi jest uzależnione od jej "zachowania" podczas zajmowania wcześniejszego ciała. Zasadniczo dusze mają dążyć do wejścia w ciała ludzkie jako właściwa ścieżka swego rozwoju, jednak jeśli podczas życia człowiek prowadził się źle (nie żył w zgodzie z sobą i otoczeniem - karma), jego dusza traci możliwość wejścia w byt "lepszy" i może trafić np. do zwierzęcia. Buddyzm i Hinduizm różnią się w wielu elementach opisujących czym jest dusza i ostatecznie w powodzie/celu odradzania duszy w nowych ciałach - w Buddyzmie dusza dąży do poznania i gdy zniknie stan niewiedzy (pojawi się pełne poznanie i jedność ze światem) dusza nie musi się odradzać w cielesności, w Hinduizmie dusza dąży do jedności z absolutem czyli siłą kierującą wszechświatem - jednak są rozwiniętym podejściem do kwestii duszy i jej "sensu" w porównaniu do dorobku antyku rodem z Grecji.
Ależ panowie, po co te swary? Bądźmy tolerancyjni wobec siebie, gdyż w każdym słowie tkwi ziarnko prawdy. Co siejesz to zbierasz - miejmy to na uwadze i zamiast się kłócić znajdźmy porozumienie - coś co nas wszystkich łączy. Życzę miłego dnia!
Z definicji nie mam w zwyczaju się kłócić, co najwyżej prowokuję do dyskusji i/lub przemyślenia własnego stanowiska. Kozietul ma w zwyczaju uciekać od dialogu gdy rozmowa schodzi na tory nie korzystne dla niego i tyle. A że jestem tego świadkiem czy wręcz aktywnym uczestnikiem nie po raz pierwszy, odpinam mój wagonik i pozwalam jego pociągowi mknąć dalej póki nie zechce go zatrzymać by powymieniać się czymś konkretnym
postawiłeś już tezę wskazując, że zwierzęta to skomplikowane maszyny. w związku z tym ja postawiłem pytanie, czy zwierzęta mają uczucia (docelowe pytanie: czy mają też duszę)? jeśli twierdzisz, że zwierzęta to maszyny to wyklucza to posiadanie uczuć. czyż nie?
Przez pryzmat nauczania KK? Masz pełną rację. Przez pryzmaty z poza katolicyzmu jest już możliwe żeby zwierze wykazywało cechy zbliżone do tych jakie objawia posiadacz duszy, ale jednak samej duszy nie posiadało lub też miało wersję niepełną, jak choćby w powyższych rozważaniach nad teorią Arystotelesa.