Dwoje dzieci już na stanie, trzecie w drodze. Tak, zamierzamy z żoną pobierać należne 2 x 500 pln. Skoro państwo rozdaje, to dlaczego nie skorzystać mimo świadomości że niczym dobrym się to nie skończy? Tak myśli większość. A co na to my z żoną?
Wychodzimy z prostego założenia: 3/4 narodu to matoły - tak tak, ci co zagłosowali na PiS, ci co głosowali wcześniej na PO/PSL dwa cykle wyborów z rzędu, jeszcze wcześniej ci od koalicji z warchołami, a wcześniej ci co głosowali na SLD... Proszę wybaczyć, ale od ponad dwóch dekad układ z okrągłego stołu zajmuje się wyłącznie dwoma rzeczami:
1) dzieleniem społeczeństwa zasłonami dymnymi
2) chowaniem głów w piasek gdy trzeba rozwiązywać prawdziwe problemy
Przykład? Stocznie musiały upaść by zaczęły znów przynosić zyski. Da się? Da się, ale politycy zbyt bali się o ciepłe posadki i kolejne ekipy przyglądały się jak branża tonie, odwlekając tylko nieuniknione poprzez zasypywanie problemów pieniędzmi z podatków. Bo podatki to kasa niczyja więc można szastać na głupoty. Obecnie na topie jest górnictwo gdzie od czasów Balcerowicza, który mówił o problemie otwarcie, nikt nie miał jaj żeby powiedzieć jak jest: że przywileje z czasów demoludu zabijają przemysł wydobywczy i bez odcięcia się grubą krechą od patologii jak 14 pensje itd., całe górnictwo upadnie i pójdzie pod młotek za grosze w zagraniczne ręce. Czekam co z tym zrobi obecny rząd, ale spodziewam się wielkiego niczego - paru pozorowanych ruchów jak "projekty" i "konsultacje" i pobujamy się tak do kolejnych wyborów. Psy poszczekają, a karawana pomknie dalej na koszt idiotów głosujących na te same twarze z wiarą że coś się zmieni.
Ale o co chodziło z matołami? Ano o to, że miażdżąca większość uprawnionych sięgnie po pieniądze zabijające budżet RP i usankcjonuje tym samym wchodzące pomysły jak podatki od działalności handlowej, podatek bankowy i wszystko co tam nam jeszcze zaserwują obecnie rządzący. Przełoży się to na realny spadek siły nabywczej mojej rodziny, bo każde obciążenie podatkowe czy quasi-podatkowe jest ostatecznie przerzucane na końcowego klienta (tu dygresja: rządzą nami idioci skoro wierzyli że jak w ustawie napiszą że "nie wolno przerzucać podatku na klienta" to ktoś posłucha... A już zaskoczenie ministra finansów jest parodią rządzenia. Bareja kręcił by nam piękne filmy gdyby żył...). Owy 1000 pln który pobierzemy będzie wyrównaniem owej straty siły nabywczej. Niczym więcej, bo w ostatecznym rozrachunku mamy świadomość że realnie zbiedniejemy. Współczujemy tylko ludziom bezdzietnym czy z jednym dzieciątkiem. Za głupotę PiS zapłacą najwięcej.
Off-topic: Gdzieś tu padały Węgry i Orban jako "wzorce" do naśladowania. Proste pytanie: czy ktoś był na Węgrzech 6-7 lat temu i ostatnio? Bo Budapeszt to miasto nędzy! Na głównych ulicach, co druga witryna pozaklejana gazetami pod wynajem bo sklepy popadały, ilość nędzarzy na ulicach zatrważająca, a sami autochtoni mający ponad standardowe 75 punktów IQ mówią wprost: rządzący zrujnowali kraj. Tam też opodatkowano handel: przyspieszono wymieranie małych sklepów, a sieci przerzuciły obciążenia z poślizgiem 1-2 lat na konsumenta. W efekcie jeszcze większy udział kapitału zagranicznego w handlu. I tak dalej, i tak dalej, i tak dalej... Zastanawia mnie tylko jak trzeba być ślepo zapatrzonym w pseudo-ekonomiczny bełkot obecnie rządzących, okraszony wyświechtanymi hasłami o równości społecznej, patriotyzmie i wreszcie wielkości Polski, żeby kupować to wszystko co mamy obecnie serwowane?
Ja już posadziłem w ogrodzie mirabelki, szczaw na wiosnę wykopię z nasypu kolejowego i jakoś to będzie.