Nie powiedziałem, że GvG ma być jak plemiona. Chodzi mi o porównanie względem dopracowania. W plemionach jest rywalizacja plemię vs plemię, a tutaj gildia vs gildia może i jest, ale mechanika rozgrywki jest tak bardzo ograniczona, że nie ma podstawowych rzeczy które są niezbędne do prowadzenia wojny. Jak na przykład stosunki między gildiami (tj. sojusze, pakty itp.), jak uprawnienia, które są przypisane do jednego punktu. Albo możesz wszystko albo nie możesz nic w gildii robić. Przez co gdy Gildia chce skuteczniej wojnę prowadzić daje większej ilości uprawnienia by mogli na przykład wymieniać armię, zakładać oblężenie albo wykupować sloty obronne i nie ograniczać się do kilku osób i przeciążać ich obowiązki. No ale z drugiej strony naraża się na to że osoby te mogą ze złośliwości zrobić im psikus i zamiast pomóc to pousuwać wszystkie zdobyte sektory. Dlatego podzielenie stanowiska "zaufany" na kilka innych praw nie byłoby głupie. Tak jak jest teraz to wygląda tak jakby w plemionach dał wszystkim graczom uprawnienia założyciela, albo pomogą albo zaszkodzą. Trzecia sprawa historia wydarzeń. Co który gracz zrobił w razie gdyby nabroił żeby było wiadomo że to on a nie ktoś inny, bo na słowo honoru przecież nie można uwierzyć, bo osoba która nabroi zazwyczaj kłamie i się wybrania z tego to całkowicie normalne. I o to tu Bryfft chodzi, a nie o to żeby FoE = Plemiona. Niektóre rzeczy są niezbędne do tego, żeby móc w pełni cieszyć się tym rozszerzeniem, które zwie się GvG.