Myślę podobnie. Nabijanie punktów na miastach bez obrony jest bez sensu. Można zawsze wybrać przeciwnika mocnego.
- - - Zaktualizowano - - -
Jak ktoś chce się bronić to myśli o wojsku, jak nie, to może liczyć, jak napisał SIRMIRON, "na paru swirów" i tyle.
)))
No właśnie!
Sytuacja: Epoka kolonialna. Miasto pozostawione jest bez żadnej obrony. No może i sa jakieś koszary ale armia nie została zorganizowana, leżą w sanatoriium albo sa na wyprawie wojennej... czyli w zapasach militarnych gracza albo w armii atakujacej...
Tymczasem jakaś nieopodal leżąca wioska na poziomie rozwoju epoki brązu wysyła swoich prymitywnych wojowników... jeśli by zobaczyli groźnych uzbrojonych w muszkiety żołnierzy to by uciekli, oczywiście... ale kto wyskakuje z domów na ich spotkanie? (bo z koszar nikt...) jacyś maniacy którzy w domu sami zorganizowali sobie całe uzbrojenie i szkolenie? Nie! Jakiś bohater ściąga ze ściany miecz po dziadku, jakiś inny bierze siekierę... jakiś chwyta za widły... skoro już jesteśmy w epoce kolonialnej no to i broń palną ktoś może mieć... ale taka ufundowana przez system armia powinna być na prawdę słaba... zacofana... i... do pokonania dla każdego stopnia zaawansowania technologicznego. Tyle, że faktycznie fajnie by było jakby to było bardziej urozmaicone i... dla nieuważnego dowódcy jednak zagrażające porażką... Zastanówmy się... czy w naszych czasach... 21 wiek... Jakieś miasto zupełnie bez obrony, napadnięte przez 300 spartan (epoka brązu
) stawiłoby skuteczny opór? Mamy karabiny maszynowe... tak - żołnierze mają... a kto ma w domu? Może nawet jakby ktoś miał broń to by samotnie nie poleciał z magazynkiem choćby i 10 pocisków na 300 zdeterminowanych wojowników, prawda? Prawie każdy by siedział wystraszony w domu licząc na to, że przejdą i do niego nie wejdą... no to armia wpada do miasta... bez zauważalnego oporu... Zabiera coś tam i uchodzi... a władca państwa miasta myśli sobie jedną z dwóch rzeczy: albo - muszę mieć chyba tez choćby najsłabszą armię do obrony... albo... o... złoili tych moich poddanych których tak nie lubię...
A co do nabijania punktów... to jest w mojej okolicy mniej niż 10 graczy na których tak można "nabijać" sobie punkty. Ale niechby i wszyscy... cóż, trzeba jakoś nagrodzić gracza który przez caly dzień cierpliwie klika na każdego sąsiada, prawda
? Wielka nagroda... 240 punktów... Nie ma o co się kłócić z tym nabijaniem punktów... ale odrobinka urozmaicenia w masakrowaniu "cywiliów" by mogła być... hm... może własnie ilościowa? Z tym, że jeszcze raz powtarzam: obrona tworzona w pośpiechu przez cywilów powinna być tak samo słaba niezależnie w jakiej epoce się znajduje. Taka broń jaka każdy ma w domu...