król2

  • Rozpoczynający wątek DeletedUser1948
  • Data rozpoczęcia

DeletedUser1948

Guest
Przemysław, województwo małopolskie. Lat 17. Czym się interesuję? No, cóż... Niektórzy mogli by stwierdzić, że tym wszystkim, co człowieka w moim wieku, zazwyczaj nudzi. Religia( ta, którą wyznaję, katolicyzm), historia, filozofia (tylko, trochę, mało np. cytatów znam, tych słynnych), ogólnie w wielu rzeczach chyba da mnie się zainteresować.


Temat edytowany na zgodny z zasadami działu - SilverRanger
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

DeletedUser629

Guest
O jak fajnie:) mnie to kompletnie nie nudzi.:) Religia mnie interesuje, historię lubię, a z filozofii mam licencjat:)Także jak dla mnie super, że jesteś.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

DeletedUser

Guest
Witam
Kamila, woj Mazowieckie lat 19
Interesuję się sportem, kocham dobrą muzykę, uwielbiam gotować czytać książki:)


Tak więc miło mi Cię powitać i życzę powodzenia w grze:)

ps też jestem nowa:p
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

DeletedUser625

Guest
Mogłaś założyć własny temat. Trochę głupio w czyimś nie uważasz? :)
 

DeletedUser1948

Guest
Cieszę się, że i na tym forum da się wyszukać, kogoś o podobnych zainteresowaniach.
 

DeletedUser625

Guest
Pisała do wszystkich (czyli do mnie także). A ty się nie rzucaj biedny polaczku. To była tylko propozycja.
 

DeletedUser629

Guest
Oj tam..nie macie się o co kłócić:)

Królu (ale to brzmi ;) )a która epoka Ci się najbardziej podoba? masz jakiś czas który Cię najbardziej interesuje?
 

DeletedUser1948

Guest
Obecnie dokształcam się pod względem Wojny Polsko- Bolszewickiej- 1920. Przez niektórych specjalistów nazywana, wojną światów.

A ty? W jakim dziale historii, gustujesz? (ja uwielbiam wojny).
 

DeletedUser629

Guest
Starożytność i ostatnio, pod wpływem profesora - średniowiecze. Tyle, że niestety wiele już pozapominałam. Kiedyś nie można mnie było zagiąć na antyku dziś już niestety wiele nie pamiętam:( No ale teraz będę musiała powtórzyć trochę historii do egzaminu więc może przy okazji po nadrabiam to co straciłam:)

A co dokładnie lubisz w wojnach? taktykę, uzbrojenie, przebieg?

Tak coś czułam, że będziesz wolał bardziej aktualne czasy. Historyczka kiedyś się zdziwiła, ze wolę starożytność bo ponoć większość ludzi preferuje współczesność i tak jak mówisz okres wojenny. Ja sama nie przepadam, za tym. Za dużo przykrych zdjęć i opisów czyichś nieszczęść. Sam ogląd wystarcza mi na tyle, żeby wiedzieć, ze nie mam ochoty się wgłębiać w tą tematykę. Niby w starożytności też były wojny ale jednak to wydaje się być bardziej odległe i mniej namacalne niż to o czym mówisz. No ale przyznaję, że w sumie mnie zaciekawiłeś bo nawet nie wiedziałam, że tak ją nazwali. A możesz napisać dlaczego akurat ta jest tak nazywana?
 

DeletedUser1948

Guest
Starożytność i średniowiecze? Też się tym zajmowałem, dosyć dawno... Szczególnie Rzym.

Co do wojen, staram się objąć wszystko, taktykę, uzbrojenie i przebieg. W szczególności staram się poznać generałów, obu stron, jeżeli odpowiednio "wkradnę się w ich umysły", może uda mi się nie tylko dowiedzieć co się wtedy działo, ale i poczuć, co chyba ciężko praktykować, o ile się nie ma dużo empatii.

A teraz, Twoje pytanie, postaram się to wytłumaczyć, dobrze i skrótowo, musiałbym rozpisać się tutaj na duży referat, żeby w pełni to objąć. Polska, była tworem, zbudowanym, z Rosji, Austrio- Węgier i Niemiec. Wszystkie, te wielkie narody były zbudowane, na starym świecie: uznawały konwencje i granice, miały swój prestiż, inne państwa też je uznawały, były zbudowane, na dawnym porządku, gdzie można było się doszukać tradycji nawet, ze starożytnego Rzymu, wszystkie prawa moralne wytyczone były już od dawna, przez różne "rodzaje" wiary chrześcijańskiej, czy to protestantyzm, czy też przez katolicyzm, raczej niski odsetek wiar innych. Choć feudalizm, był już przeszłością, tą wciąż pozostała tradycja, cesarzy, królów i książąt. Natomiast w nowo powstałym tworze RFSRR - (wcześniejsze ZSRR), cały stary świat, uznany był za zły- dosłownie. Według bolszewików stary świat polegał, na wyzysku, tak więc był on zły, nowe państwo sowietów, nie uznawało, żadnych granic, żadnych konwencji- (również tych o prowadzeniu wojny), w ich powszechnym, mniemaniu świat będzie, dobry, jeżeli wszystko zostanie uwspólnione. Dzieci również uznane za dobro państwowe, miały być nie wychowane przez rodziców, lecz przez państwo, w nowym świecie bolszewików, kobieta nie musiała się wiązać małżeństwem, aby mieć potomstwo, w nowym świecie, nie było Boga, i zasad przez niego ustalonych, tak więc kościół, natychmiast stawał się jednym z największych wrogów, nowego świata. Stary świat miał zostać spalony. Sam Lenin zdaje się w przemowie do swych generałów mówił: Jedynym prawem moralnym, dla nowego świata, jest to, że wszystko co pomaga, wprowadzić bolszewizm i go utrzymać, ogólnie wspieranie go jest moralnie dobre. Tak więc morderstwa i wojna, aby wprowadzić rewolucje miały stać się dobre, ten plan, który ciężko nazwać inaczej niż chorym stawał się rzeczywistością, wyniszczone Niemcy, Francja, nie były wstanie powstrzymać pochodu bolszewizmu, tak więc jedyną zaporą, dla niesienia nowego świata na bagnetach była Polska, ambasador brytyjski w polsce lord Edgar d' Abernon, jako chyba pierwszy pisał o wojnie Polsko- Bolszewickiej, jako o wojnie, która uratowała zachodnią cywilizację i poniekąd chrześcijan w Europie. Pisał on także, iż patrząc na zmagania, dwóch frakcji nowej Polski i Republiki sowieckiej, nie widzi już zwykłej wojny między zwaśnionymi narodami, lecz wojnę dwóch różnych światów , Polska, jako państwo stworzone z trzech imperiów starego świata i nowa Rosja, będąca zupełnie nowym światem, tam chyba wszystko można było nazwać nowym. To co niosła, bolszewicka Rosja, nie było w żadnym, z możliwych pojęć wyzwoleniem. Lenin obiecał każdemu to czego potrzebował, ale jak było naprawdę, pokazuje nam jedna z tych obietnic, gdy Rosja przed rewolucją była mocarstwem eksportującym zboże, po krótkiej chwili rewolucji, zaczęła cierpieć głód.To co niosła, ze sobą wspaniała rewolucja można obserwować po czynach hordy (wojsk) bolszewickich. Złapanym księżom, na znak korony cierniowej Chrystusa, wbijali gwoździe w głowę, oficerom Polskim ułańskim, zdzierano skórę z nóg, oślepianie, czy łamanie palców było najmniejszym wymiarem kary.

P.S Nie cytowałem, tych osób dokładnie, podawałem raczej mniej więcej sens ich słów.

Przepraszam, że tak się rozpisałem.
Uwielbiam ciekawostki, historyczne i uwielbiam się nimi dzielić, może teraz Ty zaskocz mnie czymś z Twojego ulubionego okresu.
Pozdrawiam.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

DeletedUser629

Guest
Nie masz za co przepraszać bo to naprawdę interesujące. Może jednak zainteresuję się i tą epoką..A czy masz jakiegoś ulubionego wodza? Kogoś kto zadziwił Cię swoją mądrością, przezornością, umiejętnością planowania i przewidywania ruchów przeciwnika?

Na studiach filozoficznych pierwsze co mi przekazano to ostrzeżenie/radę (?) aby każdą odpowiedź na pytanie zaczynać od słów "To zależy". Na początku się z tego śmiałam, dziś wiem, że to nie był żart. I dziś moja odpowiedź powinna się zacząć od słów "to zależy czego nie wiesz i co Cię interesuje". Mitologię pewnie znasz więc ją tutaj pominę. Nawiąże jednak do tego co być może, jak mówisz, Cię interesuje. Do filozofii. Będę pisać dość ogólnie i na pewno nie krótko w nadziei, że może trafi się coś, co Cię zainteresuje. A swą opowieść zacznę tam gdzie powinno się ją zacząć - od początku.

Filozofia jak wiesz oznacza umiłowanie mądrości i choć dla każdego filozofa przedmiotem miłości jest mądrość to jednak dla greków (przynajmniej tych pierwszych) owa mądrość oznaczała przede wszystkim odnalezienie pierwszej przyczyny, zasad czy prawd. Zgodnie z tym grecy poszukiwali arche czyli pierwotnego tworzywa z którego zbudowany jest świat. I tak Tales z Miletu odpowiedział, że tą zasadą jest woda ponieważ wszystko co żyje jej potrzebuje i, co więcej, wiele organizmów jest z niej zbudowanych. Anaksymander odpowiedział mu, że nie możliwe by woda była arche bo jest czymś konkretnym więc nie mogła nic stworzyć. On sam opowiadał się za apeironem (czyli nieskończonością). Anaksymenes stwierdził, ze tym apeironem jest powietrze (ponieważ jest nieograniczone). Gdy się zagęści powstaje ziemia, woda a jak rozrzedzi to ogień. Dla Pitagorasa arche było liczbą. Wszystko da się bowiem policzyć, opisać za pomocą liczb. Świat zaś utrzymuje się na zasadzie przeciwieństw, a coś co się rusza wydaje dźwięk. Stąd matematycy mówili o muzyce sfer, czyli o grze świata jako takiego której my nie słyszymy tylko dlatego, bo jesteśmy do niej przyzwyczajeni. Heraklit z Efezu uważał, że arche będzie ogień, który wiecznie się zmienia. Świat jest bowiem zmienny.Znasz na pewno Pantha rei - wszystko płynie. Nie sposób wejść do tej samej rzeki dwa razy. Uważał, że rzeczy same w sobie są wewnętrznie sprzeczne. Na dowód tego pytał czy kwiat w wazonie jest świeży? odpowiedź:
Nie, bo usycha
Tak,bo usycha
Przeciw niemu wystąpił Parmenides z Elei. Jego wywód wyglądał mniej więcej tak: "Byt jest a niebytu nie ma. Zatem to co jest, jest bytem i jego cechą jest to, że jest. Byt jest zatem wieczny, niezmienny (no bo niby w co miałby się zmienić), jeden. A ponieważ niebytu nie ma, zatem nie ma też nic poza tym bytem. Wszystko zatem jest tym samym." Tutaj oczywiście wielu podniosło raban bo skoro byt jest niezmienny to jak wytłumaczyć ruch który jest zmianą.Byli jednak filozofowie, znani sofiści, którzy bronili tego poglądu i udowadniali, ze ruch jest tylko złudzeniem. Dzięki temu powstały słynne (przynajmniej dla filozofów) dowody Achillesa który nie jest w stanie prześcignąć żółwia jeśli ten wyruszy jako pierwszy czy wystrzelonej strzały, która się nie porusza. Ostatni filozof którego arche kojarzę to Demokryt, który uważał, że tym pierwotnym tworzywem jest najmniejsza niepodzielna cząstka (coś jak atom) która porusza się po próżni (czyli po niebycie). Atomy te się łączą i rozdzielają i w zależności od tego co zrobią to powstaje dana rzecz. Gdy ileś tam atomów odpadnie lub się przyłączy do danej rzeczy to ta zmienia się w inną.


Mam nadzieję, ze Cię nie zanudziłam. Oczywiście były to początki samej filozofii gdzie po raz pierwszy ludzie próbowali sobie wyjaśnić coś tylko samym rozumem a nie wiarą. W wielu momentach był to wywód powierzchowny ale mam nadzieję, że choć trochę Cię zaciekawił i nie był jedynie tym co już wiesz.
 

DeletedUser1948

Guest
Z tego co mi powiedziałaś, mało co wiedziałem. Pytania, starożytnych, zmuszają do myślenia, często prawdopodobnie mogłyby "zagiąć", jednego z dzisiejszych ludzi w jego myśleniu. Nasunęły mi się dwa pytania:
-Czy znasz może filozofa, który zaczął jako pierwszy łączyć myślenie logiczne z wiarą? (Chodzi mi o czasy przed Chrystusem).
-Drugie pytanie odchodzi od tematu. Dlaczego uczysz się filozofii? Czy miłujesz mądrość? Czasem można by zacząć się zastanawiać, dlaczego ludzie studiują coś takiego dzisiaj. W erze technologi i robotyki. To pytanie wnika w Twoje wewnętrzne uczucia, i nie obrażę się jeżeli nie odpowiesz.

Ulubiony generał? Musiałbym wymienić wielu, postaram się jednak, skrócić listę.
W młodości czytałem o Czyngis-chanie, bo stworzył zdaje się największe terytorialnie imperium, tamtych czasów.
Jednakże z tych czasów, jestem zafascynowany generałem Kazimierzem Sosnkowskim, może też trochę Piłsudskim. Może gdyby historia potoczyła się odrobinę inaczej Sosnkowski, zostałby autorytarnym dowódcą Polski po Piłsudskim. Historia Sosnkowskiego, zaczyna się, gdy na początku XX w. Usłyszał o Piłsudskim, zafascynowany, jego osobom postanowił go odszukać. Spotkał się z nim prawdopodobnie po raz pierwszy w 1906r. Po tym współpracował wielokrotnie z późniejszym marszałkiem, był między innymi komendantem OB PPS, okręgu warszawskiego. Kierował ową organizacją podczas krwawej środy, podczas pierwszej wojny wielokrotnie zastępował Piłsudskiego, między innymi w bitwie pod Łowczówkiem, po kryzysie przysięgowym osadzony w twierdzy w Magdeburgu razem z Piłsudskim. Podczas wojny Polsko- Bolszewickiej zaprowadził porządek na zapleczu frontu stosując czasem "ostre" metody, swą wielką kulturą i opanowaniem w kryzysowych sytuacjach działał na wszystkich "kojąco", według tajnego raportu napisanego przez Piłsudskiego, który mógł przeglądać jedynie prezydent RP, tylko on i Rydz-Śmigły, był w stanie skutecznie pełnić obowiązki wodza naczelnego . Podczas 2 wojny światowej jako jeden z bardzo niewielu wygrał dosyć dużą bitwę z Rzeszą (po Polskiej stronie 3 dywizje). Nie wspomina się o nim w podręcznikach do historii (przynajmniej, ja nie pamiętam, a w gimnazjum czytałem chyba prawie całe pdr. do historii). A przecież był pierwszym komendantem ZWZ, był przewidywany przez prezydenta Mościckiego na swego następce,( nie został nim bo prezydent w chwili decyzji, nie wiedział, gdzie jest i czy żyje). A po Sikorskim był Naczelnym Wodzem. Geniuszy strategicznych, o których słyszałem było raczej bardzo wielu, lecz ja lubię podawać raczej tylko ciekawostki, a takich nie znam zbyt wiele.

Pozdrawiam!
 

DeletedUser629

Guest
A jak Ci się udało na niego natrafić, poznać?

Masz rację co do mądrości starożytnych. Do tej pory w końcu korzysta się z ich dorobku. Wiele z tego co wymyślili jest dla nas pomocne i dziś. Często też przetrwało w niezmienionej lub prawie nie zmienionej formie. Nie rzadko też się do nich wraca. O historii mówi się, ze jest potrzebna bo to co jest już kiedyś było. A było w dużej mierze już w starożytności. Swoją drogą kiedy mówisz, że mogli by "zagiąć" to od razu mam ochotę zaproponować Ci poczytanie dialogów Platona oraz obrony Sokratesa. To niesamowite jak ten człowiek zadając pytania potrafił "zagiąć" nie jedną osobę.

Co do odpowiedzi na pytania to pozwól, że zacznę od drugiego. Tak. Miłuje dziś mądrość bardziej niż kiedykolwiek indziej. Filozofia pozwala otworzyć oczy na bogactwo świata, na jego rozmaitość i skomplikowanie. Niby przed pójściem na filozofię też się to widzi, ale...to nie to samo. "Przed" nie czuje się aż tak tej głębi. Wraz za Sokratesem mogłabym powtarzać "wiem, że nic nie wiem". Choćbym nie wiem ile się uczyła i czytała to zawsze będzie tylko niewielki skrawek całego ogromu prawdy jaka jest. Na filozofię wybrałam się bo interesowałam się człowiekiem a to był jedyny kierunek który łączył moje możliwości z zainteresowaniami. Po roku studiów wiedziałam już, że to moja miłość. Teraz jestem pewna, że te trzy lata filozofii dały mi o wiele więcej niż cała dotychczasowa nauka. Dziwisz się co może być użytecznego w filozofii bo widzisz ją jako naukę pełną rozważań nad problemami tak różnych od codziennego świata. Jako coś co nie jest przydatne na co dzień. Ja mogę Ci powiedzieć, że jest wręcz odwrotnie.

Po pierwsze, filozofia jest początkiem wszystkich nauk i nie rzadko wielkich rewolucji w nauce. Ludzie próbując tworzyć obraz świata, dyskutując czy starając się spojrzeć w inny sposób na daną rzecz zauważali, ze świat często jest bogatszy niż sądzili dotychczas i nie raz działa inaczej niż się im wydawało.

Po drugie, przyszło nam żyć, jak mówisz w erze technologii i robotyki. Nie zauważasz filozofii na co dzień, choć ona, co dzień na Ciebie wpływa. To jaki styl życia się teraz kreuje, reklamy, polityka, szkoła a także to jak widzisz ten świat..filozofia jest po prostu wszędzie.

Po trzecie, czy wydaje Ci się aby etyka czy logika były nieaktualne. Albo kosmologia (dział filozofii przyrody), retoryka lub metodologia (działy logiki)?

Wiara i rozum? I znów powiem "to zależy". Musisz pamiętać, ze filozofia zaczęła się w momencie kiedy przestano tłumaczyć wszystko za pomocą bóstw. I szczerze mówiąc póki co wydaje mi się, ze zaczęto tłumaczyć wiarę za pomocą rozumu dopiero na przełomie starożytności i średniowiecza kiedy pojawili się apologeci. Jest jednak pewne "ale". Podejrzewam, że kiedy mówisz o wierze w Boga chodzi Ci o Boga osobowego, pełnego miłości i dobroci. Problem z filozofami jest taki, że Bóg osobowy raczej u nich nie istnieje. Jest jednak Absolut. Czyli Bóg bezosobowy. U Platona to idea dobra, u Arystotelesa Wielki Poruszyciel itd. Inaczej mówiąc Absolut jest początkiem wszystkiego, próbą wytłumaczenia rozumem tego co trudne do uchwycenia, a czasem wydaje mi się, że stworzony tylko po to aby nadać całość stworzonemu systemowi. Ma on różne zadania: nadaje ruch, tworzy rzeczy ale..nie czuje, nie miłuje, nie wybacza.. Poza tym czasy były tez takie że nie można było do końca odrzucić Boga. W końcu jednym z zarzutów wobec Sokratesa była właśnie bezbożność.
 

DeletedUser1948

Guest
To piękne, iż robisz to z powołania, kiedyś ktoś mi powiedział, że do każdego zawodu, musi być powołanie, tylko wtedy będziesz w tym zawodzie prawdziwie szczęśliwy. Zauważyłem, że zrozumienie przychodzi z czasem. Każdą dziedzinę, którą ktoś dogłębnie studiuje stosunkowo długo, później potrafi wytłumaczyć ją, i jej sens. To było prawie pewne, że z łatwością zdołasz mi to wytłumaczyć, a jednak nie do końca Cię rozumiem, bądź nawet się z tobą nie zgadzam. Chodzi mi tutaj konkretnie o punkt drugi Twojej wypowiedzi.

Po drugie, przyszło nam żyć, jak mówisz w erze technologii i robotyki. Nie zauważasz filozofii na co dzień, choć ona, co dzień na Ciebie wpływa. To jaki styl życia się teraz kreuje, reklamy, polityka, szkoła a także to jak widzisz ten świat..filozofia jest po prostu wszędzie.

Kreacja stylu życia? To uznawałem za modę, którą nie specjalnie lubię. Reklamy? To jest dopiero temat rzeka, wielu uważa, że to jedna z głównych przyczyn ogłupiania ludzi, że służą do manipulacji, a marketing postrzegają jako dział psychologii.
Nie jestem negatywnie nastawiony do filozofii, tak samo jak (chyba) pojmuję, iż istnieją rzeczy wpływające na mnie podświadomie, mam nadzieję, że myślę i nie dążę w wyciąganiu wniosków do swej zguby.

Czy uważasz, że filozofia to po prostu rozmyślanie, wyciąganie wniosków?
 

DeletedUser629

Guest
Moda jest wynikiem pewnego namysłu a nie kaprysem projektantów. Reklama przytoczyłam tu ze względu na to, ze wykorzystuje ona filozofię do tego aby Cię przyciągnąć. Stara się wejść w Twój świat aby go wykorzystać albo tworzy nowy do tego celu. Podpowiada Ci jak żyć, co jest dobre a co złe. Owszem to jest manipulacja i owszem korzysta z psychologii ale także i z filozofii.

Dobre pytanie postawiłeś czy to tylko rozmyślanie i wyciąganie wniosków...Na pewno w dużej mierze tak, ale przynajmniej dla mnie nie do końca. Kiedyś na jednym z wykładów profesor przytoczył pogląd, że filozofia jest tłumaczona jako światopogląd. I on (tak jak i ja teraz) powiedział, że jest czymś więcej.Światopogląd zazwyczaj się po prostu ma. Ludzie zazwyczaj nie zauważają tego, ze ich poglądy często się wykluczają na wzajem. Może dlatego właśnie Sokratesowi tak łatwo przychodziło ośmieszanie innych w oczach swoich uczniów. Zadaniem filozofii jest wejście w istotę rzeczy, odpowiedzenie sobie na pytanie "dlaczego?". W momencie kiedy zaczniesz sobie odpowiadać na to pytanie zaczniesz kreować swoją wizję świata i Twój punkt widzenia, jednak z tym wyjątkiem, że wszystko musi stanowić całość. Filozofia wnika w Ciebie nie postrzeżenie. To już nie jest zwykły światopogląd ale Ty sam. Wyraża ona Twój pogląd na świat, to jak myślisz, jak postrzegasz, jak widzisz rzeczywistość. Nie znam filozofa który mówiłby jedno a robił drugie.

Nie uważam, ze jesteś przeciwko filozofii. Ciężko być przeciwko, skoro już samo to, że się zastanawiasz nad tym jak jest, jest już filozofowaniem:)

A co Ciebie zainteresowało w filozofii? no i w dalszym ciągu interesuje mnie także to jak to się stało, że usłyszałeś o generale Sosnkowskim.
 

DeletedUser1948

Guest
Nie jestem pewien co mnie zainteresowało w filozofii, prawdopodobnie myślenie wyciąganie wniosków i sławne osoby, których czytać lubiłem co najmniej cytaty.

Co do Sosnkowskiego- Czytałem książkę, a w reszcie pomógł internet.

Która część filozofii najbardziej zainteresowała, Ciebie? A może masz jakiegoś ulubionego filozofa?
 

DeletedUser629

Guest
oj wiele jest tych części..łatwiej chyba zapytać czego nie lubiłam:) interesowały mnie etyka, historia filozofii, filozofia Boga, przyrody, matematyki.. sporo by tego wymieniać.. no ale chyba najbardziej polubiłam logikę bo ostatecznie poszłam na tę specjalizację. A ulubiony filozof to Heller oraz Tishner. Heller spodobał mi się po tym jak łączy naukę z wiarą a Tischnera polubiłam za to jak pięknie i prosto potrafi mówić o Bogu. Oczywiście oboje też mają olbrzymia wiedzę i mądrość. Ale muszę przyznać, ze tak naprawdę tych filozofów którzy są dla mnie ważni jest o wiele więcej. Są to ci których studiowałam i tych których miałam okazję napotkać na swojej drodze osobiście. Za długo tu jednak, żeby o nich rozprawiać. A Ty masz już swojego?
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

DeletedUser1948

Guest
Ulubionego filozofa? Hm.... No cóż, zbyt niewielu ich znam i za mało o nich wiem, żeby wybrać ulubionego, ale może opowiedziałabyś mi trochę bardziej szczegółowo i Tischnerze, za co go lubisz.
Ja wiem po prostu, że według mojej wiary mam Chrystusa naśladować, a jeżeli ten przykład wydaje się zbyt wzniosły to może Jana Pawła 2. Myśląc o generałach, natychmiast zaczynam myśleć na temat moralności walki.
 

DeletedUser629

Guest
Hm.. w Tischnerze zakochałam się kiedy obejrzałam jego rozmowę z Żakowskim. Jest ona niezwykle głęboka i ważna. Moje słowa nie oddadzą tego kim był Tischner ale oglądając go myślę, że masz szanse zobaczyć to co ja. Poniżej masz linki do tej rozmowy - do części pierwszej i drugiej. myślę, ze nie jest zbyt wzniośle naśladować Chrystusa. Co więcej, uważam, ze każdy kto w Niego wierzy powinien tak robić.

http://www.youtube.com/watch?v=gIiBb1OuHjw
http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&v=ZB0zANa9hvs&NR=1


Ciekawi mnie temat "moralności walki". Jak ją widzisz? ja muszę przyznać, ze nie wiele widzę moralności w walce (może z wyjątkiem turniejów) ,a z biegiem czasu jakby jej coraz mniej jeszcze było. Być może jednak ogranicza mnie niechęć do nich.

P.S tych rozmów z Żakowskim było zdaje się kilka. Ciekawa też była o wolnej woli i cierpieniu ale niestety tej nie znalazłam póki co:(
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

DeletedUser1948

Guest
Tak, zdaję się że masz rację co do naśladowania Chrystusa.

Oglądnąłem rozmowy... Nie potrafię skomentować... Nie wiem, nie jestem pewien czy zrozumiałem ich sens.

Moralność walki. Odniosę, ten temat do wojny, w której ostatnio się dokształcałem. Wojna polsko- bolszewicka 1920r. Poprzednio, mniej więcej opisałem Ci czym było nowa Rosja i teraz wyobraź sobie, że Polska która niepodległość odzyskała nie całe 2 lata od 1920, już musiała starać militarnie o swą egzystencję. Natomiast horda bolszewików idąc, paliła i niszczyła, raczej niewiele budowała, żołnierz Polski, by bronić siebie rodzinę i państwo musiał walczyć. Może poczujesz to samo poruszenie co ja, gdy opowiem Ci o polskich termopilach ( nie bitwa o wizne). Bitwa o zadwórze, dużo mniej znana, 330 żołnierzy, w tym kobiety broniło się przez 11 godzin, przed pierwszą armią konną Budionnego(nie wiem, czy tak odmienia się to nazwisko). 1 armia konna w tym okresie mogła liczyć 30 tysięcy żołnierzy(chyba). Wiadomo z tej bitwy to, że choć Polacy ponieśli klęskę, 1 Armia konna poniechała uderzenia na Lwów. Z 330 Polaków, tylko 12 przeżyło, ciała żołnierzy po stronie Polskiej były tak zmasakrowane, że tylko 106 rozpoznano. Po co walczyli? Przecież nie mieli szans? Dlaczego walczyli, gdy zabrakło amunicji? Armia konna, gdy przebiła front natknęła się na szpital polowy, wymordowano rannych i personel.... Ksiądz Skorupka 30 lipca powiedział, że nim minie święto Matki Boskiej Zielnej wróg będzie pobity. 15 sierpnia zginął w bitwie. Gdyby nie było tych którzy za wszelką cenę bronią wolności i godności, kim teraz byśmy byli? Walka nie zawsze musi być militarna, np. ruch solidarność był swoistą walką.


Przepraszam, za chaotyczność informacji.

- - - Zaktualizowano - - -

Co ty myślisz na temat moralności takiej walki?
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Do góry