Na temat samej linii zadaniowej (nawet nie patrzyłem jakie są zadania) czy samego quazi eventu szczegółowo się nie będę wypowiadał. Prawdę mówiąc to takie rozrywki co dwa tygodnie, a nawet krócej (jak brać pod uwagę daty zakończenia poprzedniego i rozpoczęcia kolejnego) po prostu zaczęły mnie już męczyć. Mentalnie i fizycznie
Bo jednak trzeba te pośladki ściągnięte, a xxxx ściśnięte przez jakiś tam okres, a mam już dosyć stresów w realnym życiu żeby jeszcze sobie dokładać kolejne, virtualne ale jak najbardziej prawdziwe
Napiszę tylko dwie rzeczy.
po pierwsze to każdy taki event w jakiś sposób wymusza postęp. Może dla mniej analitycznych umysłów niż mój to jedynym takim zadaniem jest to najbardziej oczywiste z odblokowaniem technologii, ale przecież wszystkie pozostałe typu zwiedź cóś tam, poszpieguj i posiej zamęt, zajmij sektor czy dwa, a w końcu prowincję lub nawet dwie, ale nawet te które nakazują stawiać bezużyteczne budynki po to tylko żeby je zaraz skasować dyskretnie ten postęp wymuszają. Co do ostatniego o czym wspomniałem to choćby w ten sposób, że część graczy, szczególnie takich co stoją zaraz za progiem jakiejś tam epoki uzna (i słusznie), żeby podciągnąć te technologie, wystawić jednak budynki wojskowe z epoki (chociaż i tak mając doładowanie około 100% lub więcej do ataku i obrony i bez wojsk z obecnej epoki można poradzić sobie bez większego trudu w sektorach z epok o dwie nawet wyższych) z tego tytułu żeby właśnie nie budować sterty wojska starszego autoramentu (co raz więcej tego potrafi być w zadaniach) bo i tak żeby ich wyprodukować trzeba takich samych najpierw usunąć, a w najlepszym wypadku wytracić w bojach, a i właśnie wystawianie kilku budynków (na ogół mieszkalne lub kulturowe) starszego typu do niczego nam nie posłuży bo zwykle już je mamy w potrzebnej ilości, a miejsca zapewne na lekarstwo
.
A konkretnie co do wymuszania związanego z zajmowaniem na mapie to najlepszym przykładem jest właśnie kolega, który był łaskaw wypowiedzieć się zaraz powyżej mnie
W końcu właśnie osiągnął punkt w którym głową muru nie przebije bez konieczności zmiany epoki (o ile będzie chciał się bawić w każdy z tych masowo produkowanych eventów).
I jeszcze jedno w tym temacie, krótko. Cała radocha przez lata z tzw. eventów była taka, że one dosłownie eventami były. Obecnie stają się jak cotygodniowe odbębnienie kościółka dla co poniektórych (z góry podkreślam gdyby były jakieś wątpliwości, że ja w realu nie mam takich problemów ani presji bo gusłami się nie zajmuję i modłów do kawałka drewna czy kamienia nie składam
) czyli nie żadnym wydarzeniem tylko przykrym, namolnym obowiązkiem mimo, że tak samo dobrowolnym jak udział w evencie. Ale jak bozia się dowie, że się od niej migamy to zawsze może poskąpić dobrodziejstw w tym czy jakimś innym życiu
. I tak samo jest z eventem. Nie przystąpisz to nie dostaniesz lizaka... chociaż często tak bywa, że za tego lizaka można by normalnie całą torbę cuksów kupić
.
A druga sprawa, dosłownie w dwóch zdaniach.
W
Historia Arthura Conana Doyle’a
Shelian napisał:
Jeżeli interesują Was szczegóły na temat ogólnego podejścia do warunków wypełnienia zadań, możecie się dowiedzieć więcej w tym wątku (
klik) na forum serwera Beta. Pamiętajcie jednak, że jest ono w języku angielskim.
A to już nie łaska, żeby ten tekst przedstawić w języku narodowym, dla tych co to nie gęsi i takich co nie posiadają koniecznych umiejętności tylko odsyłać obywateli po podstawową wiedzę na Sorbonę lub do Cambridge?
Ja sobie jakoś tam i tak poradzę chociaż biegle nie władam, ale jakoś tam władam, ale jest wielu takich co nie władają wcale, a nawet jak władają doskonale to tutaj jest Polska, a nie brytyjska kolonia!
Oczywiście jak zwykle po najmniejszej krawędzi oporu czyli jak tu coś zrobić, ale żeby się przypadkiem przy tym nie narobić.