Oczywiście że nie czyni bo różnice są na poziomie DNA, co nie zmienia faktu że z małpy mamy więcej niż gada, prawda? Dlatego pisanie że (tu cytat z ciebie: ) "z małpy i ze zwierzęcych przodków nic nie zostało" jest zaklinaniem rzeczywistości. Dlatego się zdecyduj, masz wspólną biologię czy nie? Bo w dwóch miejscach wrzucasz przeciwstawne opinie, zdecyduj się na jedną.
Poproszę o naukowe definicje: "psyhe", "dusza" oraz "rozumu". Bo o ile jeszcze rozum ma jasną definicję podpartą obserwacjami i pewnym wnioskowaniem, o tyle pierwsze dwie rzeczy pozostają w sferze gdybania na pograniczu filozofii i teologii. Przy okazji rozumu należy nadmienić, że w myśl definicji ogólnej czyli analizowanie danych i modyfikacja swego zachowania pod ich zasób, większość zwierząt wykazuje się rozumnością. Mózg jak już ustaliliśmy mamy bardzo zbliżony do mózgów małp (większy i gęstszy móżdżek w którym nauka upatruje źródło naszego sukcesu) więc tu rozumiem wszystko jasne.
Oczywiście że jest uproszczeniem i do tego kulawym, bo lepszym uproszczeniem jest stwierdzenie że jesteśmy nieco bardziej wyrafinowanym zlepkiem proto białek które miały się wyłonić w ciepłych oceanach miliardy lat temu. Tylko czy zmienia to cokolwiek zarówno w dywagacjach nad naszym pochodzeniem czy też nad postawionym na wejściu wątku pytaniem? Bo wracamy do zagadnień behawiorystyki, a tu znów zbytnio się nie różnimy od innych ssaków, jako że zachowania jednostki nie są zdeterminowane w chwili urodzenia i mocno zależą od środowiska w którym owa jednostka dojrzewa. Warto poszukać opracowań dot. dzieci wychowywanych de facto przez zwierzęta do któregoś roku życia. Czy znały one lub zdawały sobie sprawę z koncepcji dobra i zła? Śmiem wątpić.
Jeśli nie teorie ewolucyjne, to pewnie wielki inżynier cechujący się omnipotencją - to takie wygodne i wszystko wyjaśniające